- Ok, to gdzie najpierw? – Zapytałam, siedząc na siedzeniu
pasażera. Nie spodziewałam się, że Niall jest kierowcą. Takie trochę śmieszne,
znów pomyślałam stereotypowo. No, bo gdzie miałam się dowiedzieć, że wampiry
też mają prawo jazdy?
- Na początek pojedziemy w moją miejscówkę, hihih. I tu
zbytnio nie ma nic do gadania. Mój samochód – mój wybór. Proste? Proste.
Hihihih – Ja się pytam: Czemu, do cholery, chichot blondyna był tak
przerażający?
- W twoją miejscówkę. Czyli gdzie?
- To moja słodka tajemnica! – Powiedział oburzony. Udawanie
urażonego miał wyćwiczone do perfekcji. Przez moment przeszła mnie myśl, że
może rzeczywiście się obraził, a z tego, co wiem zły kierowca to niebezpieczny
kierowca. A może lepiej byłoby wysiąść? – Obawiam się, że nie masz dobrych
myśli?
- No może tak troszkę. – Przyznałam szczerze.
- Ojć, i tak ci nie powiem, hihih. – Czy on znów
zachichotał? - To będzie niespodzianka.
***
Po prawie trzech
kwadransach dotarliśmy na miejsce. Nie wiem, czego się spodziewałam. Możliwe,
że jakiegoś opuszczonego psychiatryka czy coś w ten deseń. Amy! Przestań!
Zrozumiałabyś wreszcie, że to wszystko nie jest jak w filmach. No w każdym
razie spodziewałam się czegoś… innego. Nigdy nie wpadłabym na to, że blondasek
zabierze nas nad morze.
Zauważyłam, że nie
tylko mnie to zdziwiło. Louis wpatrywał się w blondyna z otwartymi ustami. To
się nazywa, że komuś opadła szczęka z wrażenia. Liam natomiast obracał się w
kółko obserwując wszystko dokładnie. Na pierwszy rzut oka widziałam, że nie
potrafi się powstrzymać, aby się nie uśmiechnąć. Zdecydowanie za dużo wysiłku
by go to kosztowało.
- I co? Zaskoczeni
widzę, hihih. Myśleliście, że będzie coś dużo bardziej szalonego, a to takie zwykłe
miejsca potrafią naprawdę zadziwić, hihih.
Nikt nie miał odwagi,
żeby się odezwać. Zastanawiałam się, czy to, dlatego, że nie chcieliśmy
zniszczyć tej magicznej atmosfery, która tu panowała, czy może, najzwyczajniej
w świecie, zabrakło nam słów? Tak czy siak, bez żadnych protestów ruszyliśmy za
Niallerem, prowadzącym nas w stronę wielkiej skalnej ściany.
Był to zwykły
krajobraz w tych okolicach. Praktycznie wszędzie na tym wybrzeżu można było
zobaczyć dwie rzeczy. Tłumy ludzi zebranych na pięknych hiszpańskich plażach
oraz ogromne skały. Nagie skały, które dodawały jeszcze więcej uroku tym
okolicom.
Okrążyliśmy jeden z
odłamów urwiska i przeszliśmy przez wąską szczelinę między kamieniami. Dostępu
do tego miejsca strzegły krzaki i wysokie trawy, skutecznie zakrywając
przejście. Po drugiej stronę szczeliny znajdowała się mała zatoczka. Całe
nabrzeże pokrywał prawie śnieżnobiały piasek. Na środku wychodziła w wodę nie
za duża kładka, w całości zbudowana ze starych już desek. Gołym okiem było
widać, że obecność soli i wilgoci nie sprzyja takim materiałom. Mimo wszystko
kładka trzymała się bardzo dobrze.
Cisza, jaka tu
panowała sprawiała, że ten ukryty przed złem świata fragment przyrody, był
bardzo tajemniczy, dziki. Czułam, że nie powinnam tego zagłuszać. To wszystko
zdawało się być takie intymne. Bezwstydnie ukazywały się nam najbardziej skryte
części tego miejsca.
Poczułam na swojej
ręce czyjś czuły dotyk. Z trudem oderwałam wzrok od tego przepięknego widoku i
zwróciłam go w stronę osoby obok mnie. Był to Louis, to chyba żaden szok, co?
Uśmiechnął się do mnie promiennie, w odpowiedzi obdarzyłam go najcudowniejszym
uśmiechem, na jaki było mnie stać. To dodało mu odwagi, ponieważ już po kilku
sekundach trwałam w jego niedźwiedzim uścisku. Gdy wreszcie się od siebie
odkleiliśmy, nie żeby mi to przeszkadzało, chłopak wziął moją dłoń i ukrył ją w
swojej. Kciukiem pieścił mój nadgarstek okrężnymi ruchami. Spojrzałam na nasze
splecione palce i przyglądałam się im dobre kilka minut. Przerwał mi Niall.
- To tutaj stałem
się wampirem. To tu pocałowałem swoją pierwszą miłość. To tu przychodzę za
każdym razem, kiedy muszę uciec przed ludźmi. To się wydaje takie śmieszne,
heh. – Zaśmiał się, patrząc nieprzytomnym wzrokiem daleko w ocean. – W
dzieciństwie bałem się potworów. Tych spod łóżka, tych z szafy… Teraz
dostrzegłem prawdziwe oblicze zła. To nie potworów z wyobraźni powinniśmy się
bać, to ludzie są istotami z piekieł. – Gwałtownie nabrał powietrze, tak jakby
się wybudził z transu. – I jak wam się podoba? Ja uwielbiam to miejsce. Zdradzę
wam, że nie widziałem tu nikogo od dobrych dwudziestu lat. Innymi słowy teraz
to jest już tylko nasza miejscówka. Nasza tajemnicza kraina, o której wiemy
tylko my.
- No no, to ja to biorę na klatę. To nie może wyjść na
światło dzienne. Tu jest zbyt pięknie, żeby zdeptać rośliny czy zaśmiecając tą
mini plaże, oddając to do użytku turystom. – Stwierdził, jako pierwszy, Liam.
- Ja też się na to piszę. – Dopowiedział Lou. – Całkowicie
się z tobą zgadzam, stary. A ty, Amy?
- Co? Co? Ach tak, ja też nie chcę tego zniszczyć. Nikt
więcej się o tym miejscu ode mnie nie dowie. – Powiedziałam prosto z mostu.
Zamyśliłam się nad słowami Nialla. To ludzi powinniśmy się bać. Zdecydowanie
miał rację. Tylko, dlaczego to powiedział? Myślę, że otwierał się dopiero przed
nami. Zastanawiam się, co się zdarzyło, że chłopak mówił to tak smutno. W jego
głosie wyraźnie usłyszałam nutę złości zmieszaną z czystym cierpieniem. To
silnie wybuchowa mieszanka. Nie wybucha od razu. Ukrywa się gdzieś w naszym
sercu. Każde następne wydarzenie, choć podobne do poprzednich, a jednak inne,
zwiększa jej ilość aż w końcu wybucha. Wybucha, niszcząc wszystko.
Bez słowa więcej
odsunęłam się od nastolatka i ruszyłam powoli w kierunku wampira. Po prostu się
do niego przytuliłam. Chciałam mu okazać swoje oddanie. Musiał wiedzieć, że co
się nie wydarzy, może na mnie liczyć. Nie zostawię go samego z tym wszystkim.
Kiedy moja skóra zetknęła się z jego zimnym ciałem, przeszedł go dreszcz.
Mięśnie się napięły, lecz oddał uścisk. Objął mnie w talii i wtulił twarz w moją
szyję. Z kącika oka spłynęła mu pojedyncza łza. Od razu się ode mnie odsunął.
Szybkim ruchem otarł policzek. Bezgłośnie powiedział mi, że dziękuję. Nie
potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa, więc jedynie pokazałam białe ząbki w
szerokim, przyjacielskim uśmiechu. Wróciłam do bruneta, napotykając przy tym
spojrzenie, szczerzącego się Liama.
- No to teraz moja
kolej, żeby przejąć pałeczkę przewodnika. – Oznajmił brunet, a Louis znów
chwycił mnie za dłoń.
To Niall, jako
pierwszy odwrócił się i ruszył w kierunku wyjścia. Chłopcy poszli za nim,
natomiast ja, nie puszczając ręki chłopaka, rzuciłam ostatnie spojrzenie na to
magiczne miejsce. Poczułam lekkie szarpnięcie, więc udałam się w kierunku
samochodu.
"Uczucia, jak te mogłyby trwać wiecznie
Nie chcę spać, bo już teraz śnimy na jawie
Próbujemy się zachować, ale wiesz, że nigdy się nie nauczymy." ~A.M.
Nie chcę spać, bo już teraz śnimy na jawie
Próbujemy się zachować, ale wiesz, że nigdy się nie nauczymy." ~A.M.