poniedziałek, 18 lipca 2016

Rozdział 11



      Poczułam, jak bierze mnie na ręce. Kolejny raz zwróciłam uwagę na jego zwinne ruchy. Postawił mnie na ziemi kilka metrów dalej, nawet nie poczułam, żeby coś przeskakiwał. Powoli zdjął mi chustę. Nie mogłam uwierzyć w to gdzie się znajdujemy. Do teraz nie mam pojęcia, jak on to zorganizował. Wszystko to graniczyło z cudem…

  I znów pocierałam oczy wierzchem dłoni. Znajdowaliśmy się w centrum ogromnego stadionu – Camp Nou. Mimo, że od wielu lat miałam to miejsce niedaleko, byłam tu jedynie raz na wycieczce szkolnej. W sumie nic dziwnego skoro bilety na wejście nie są najtańsze… Z jednej strony szkoda byłoby mi pieniędzy a z drugiej wszystko, co najciekawsze jest przecież zabronione. No właśnie! Między innymi zabronione jest wejście na murawę, a my staliśmy jak gdyby nigdy nic na samym jej środku. Przypuszczam, że chłopak ma tutaj jakiegoś dobrego znajomego, choć bardziej prawdopodobne jest to, że byliśmy tam nielegalnie. No cóż! Bez ryzyka nie ma zabawy. Najbardziej zaciekawił mnie jednak fakt, że Louis przygotował nam piknik. Duży koc w czerwono-białą kratę przytrzymywały w trzech rogach średniej wielkości kamienie, natomiast czwarty zakrywał kosz z przekąskami. Wokół naszej nowej „miejscówki” co kawałek znajdowała się świeczka. Typowy obrazek z tanich romansideł. Jedynym elementem, który nie pasował do tego wszystkiego byliśmy my. Lou – chłopak z innego świata i ja, dziewczyna o przeciętnym wyglądzie.
   - I jak, podoba się? – Zapytał nastolatek, wybudzając mnie z ogromnego szoku.
   - No… - Przeciągałam. - No raczej! Jak ty to… wiesz… jak ty zdołałeś – Nie wiem, czy to nadal z szoku, czy to z innego powodu, ale zaczęłam się jąkać.
   - Wierz mi, to nie było takie łatwe, jak mi się zdawało. Hah, ale dobrze mieć taką watache, jak Niall i Liam. Ci dwaj zdziałają razem cuda. Siadaj, chętnie opowiem całą tą pokręconą historię.
   Spędziliśmy półtorej godziny, opowiadając sobie żarty, zajadając jedzenie przygotowane przez bruneta (choć przyznam, że nie spodziewałam się, iż z niego taki dobry kucharz) i przytulając się. W końcu Louis stwierdził, że jeżeli zaraz się nie ruszymy to przybędzie nam dobrych kilka kilogramów. Wstał i znowu mnie zaskoczył. Pokazał mi piłkę do nogi.
   - O, nie! Ja nie gram! – Zaśmiałam się, a on zrobił tę swoją minę małego dziecka, któremu nie pozwolono na zakup wymarzonej zabawki.
   - Nie mów, że nigdy nie chciałaś zagrać na tym stadionie.
   - No wiesz może to marzenie większości chłopaków, ale mi jakoś nie przyszło to nigdy do głowy. Hahahah, a tak poza tym ja nie umiem grać w nogę.
   - To cię nauczę. – Miałam wrażenie, że to, co powiem i tak nie zmieni jego podejścia. Przewróciłam oczami, po czym wstałam, kierując się w jego stronę. Lou jak zwykle wyszczerzył się przytulił mnie najmocniej, jak umiał.
   Wiecie? W życiu nie spodziewałam się, że polubię piłkę nożną. Śmiało mogę powiedzieć: „Ten chłopak działa cuda!”
   Po mojej wygranej, tak, MOJEJ, mój przeciwnik się obraził. Uznał, że jedyne, czym mogę go przeprosić to buziak. Co mi pozostało poza zgodzeniem się? Przyznam, mój chłopak, cudownie całuje!
   Kiedy wracaliśmy do domu, zapadła między nami niezręczna cisza, którą przerwał on. Nie był to jednak przyjazny ton, z jakim odzywał się do mnie przez cały wieczór. Byłam przekonana, że musiał długo myśleć nad tym, czy zacząć ten temat.
   - Amy, pamiętasz może jak się poznaliśmy?
   - No trudno to zapomnieć. A dlaczego pytasz? - Zapytałam zdezorientowana. Myślałam, że zapyta o coś między nami, o przyszłość, a nie o przeszłość. Czyżby to była cisza przed burzą?
   - No, bo mam do ciebie pewną sprawę i chcę żebyś to przemyślała. – Powiedział niepewnie. -  Pamiętasz ten naszyjnik?
   - Który? - Mój mózg działał dziś na wolniejszych obrotach.
   - Ten, który najpierw pokazała ci mama, a potem dostałaś go ode mnie.
   - Tak, pamiętam. Mam go cały czas przy łóżku.
   - A pamiętasz, co powiedziała ci wtedy w śnie mama?
   - Lou, proszę cię przejdź do rzeczy. – Odpowiedziałam już lekko zirytowana.
   - Amy, proszę cię… Spotkajmy się jeszcze raz, weź go i… - W tym momencie ujrzałam w jego pięknych oczach nadzieję i coś jeszcze. Coś, czego na pewno się nie spodziewałam – strach. – … i chodź ze mną tam. Do mojego domu, świata. – Kolejna chwila przerwy. – Do naszego świata, Amy.
   Zaskoczył mnie swoimi słowami. W mojej głowie zaczęła się wojna. Byłam rozdarta pomiędzy dwoma różnymi stronami. Jeden głos mi mówił, że nie powinnam, że to, co zawsze uważałam za swój świat, jest tutaj. To tu się wychowałam. Znam wszystko, a tam? Tam będę musiała na nowo poznawać. A drugi? Wciąż powtarzał jak mantrę, jak modlitwę. Będziesz szczęśliwa, będziesz z mamą, będziesz z NIM na zawsze… na zawsze…
   - Amy, powiedz coś. – Słodki i niepewny głos Louisa wyrwał mnie z zamyślenia. – Dobrze wiesz, że to tam jest nasze miejsce. Powiedz, też to czujesz?
   - Lou, ja nie… nie wiem. Nie znam tego miejsca. Przepraszam, ale mam mętlik w głowie.
   - Zastanów się, musimy się tam dostać. Jestem pewien, że chcesz tam być i że marzysz, żeby spotkać mamę. Pragniesz się do niej przytulić i chcesz uciec od tego świata. Doskonale to czujesz, wiem to.
   - Przestań! – Wykrzyknęłam. – Nie wiesz, co czuję ani czego chcę. – Rozumiem, że on tego chce, ale ja nie jestem tego taka pewna. – Nie jesteś mną. – Dodałam ciszej, a po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. W jednym miał rację. Marzę o tym, żeby się wtulić w mamę, zatopić w jej uścisku i zostać tam już na wieki.
   - Przepraszam, nie chciałem. – Wyszeptał chłopak. Zbliżył dłoń do mojej i chciał ją dotknąć, lecz ja się odsunęłam. – Ok, rozumiem. – Powiedział smutno.
   - Louis, nie. To ja przepraszam. Za ostro zareagowałam, ale daj mi trochę czasu, dobrze? Kilka dni. Potem powiem ci, co zdecydowałam. A do tego czasu dajmy sobie spokój. Muszę to poważnie przemyśleć. Sama! - Brunet delikatnie skinął głową. Zrozumiał. – Teraz odprowadź mnie już do domu. 



"Pewnego dnia, zobaczysz rzeczy, które widzę ja.
Będziesz chciała powietrza, którym oddycham.
Już nigdy mnie nie opuścisz." ~Clouds

--------------------------------
Przepraszam za aż takie opóźnienie i za tak krótki rozdział, ale przeżyłam ogromną stratę! Zaginął mój pendrive z wszystkimi rozdziałami! :'(    

1 komentarz:

  1. W końcu sie doczekałam kolejnego rozdziału. Cudowny 😍

    OdpowiedzUsuń