poniedziałek, 14 września 2015

Rozdział 8

   Szliśmy powolnym krokiem, ramię w ramię. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nigdy bym nie pomyślała, że oczaruje mnie tak szybko jakikolwiek chłopak, a już na pewno nie chłopak z innego świata. Nie mogę powiedzieć, że go kocham, bo to za szybko, ale bardzo go polubiłam. No dobra zauroczył mnie. Kiedy znaleźliśmy się już pod moim domem, Louis mnie mocno przytulił. Od razu skojarzyło mi się to z małymi dziećmi, które przytulają się z całych sił. Ale ten chłopak nadal był takim dużym dzieciakiem. Pożegnaliśmy się, a następnie weszłam do domu najciszej jak potrafiłam.
   Na moje szczęście wszyscy już spali. Nikogo nie obudziłam, więc mogłam mieć tylko nadzieję, że nie zauważyli nic podejrzanego. Założyłam swoją piżamę, składającą się z dresów i za dużej koszulki z nadrukiem. Wykąpałam się szybko i wskoczyłam do swojego miękkiego i cieplutkiego łóżka. Zamknęłam oczy i momentalnie zasnęłam.

***
   Blada dłoń wyciągnięta w moją stronę… Szeroki uśmiech krwistoczerwonych ust, ukazujący ostre kły… Długie czarne włosy opadające kaskadami… Duże szare oczy, przeszywające na wskroś…
   - Hej, to ty jesteś Amy, tak? – Nie potrafiłam wyczuć, jakie ma zamiary dziewczyna.
   - A kto pyta?
   - Oh, co ze mnie za człowiek… Nie przedstawiłam się. Jestem Roxy. Bardzo chciałam cię poznać. Niall to mój znajomy z klanu. Powiedział mi o tobie i poczułam, że muszę się z tobą skontaktować. – Rozgadała się ciemnowłosa.
   - Ok. Ok, ale może przejdź do setna. – Zaczęłam się niecierpliwić.
   - Już, już. W sumie to nic takiego. Po prostu chciałam zapytać czy może miałabyś ochotę się ze mną spotkać i zaprzyjaźnić się. Już, gdy wkradałam się do twoich snów doznałam twojej dobroci. A po za tym pragnę być przy tym, jak następczyni tronu wraca do swojej krainy. Tylko sobie nie pomyśl, że jestem jakaś chciwa czy coś, po prostu tutaj wśród wampirów nie ma dużo dziewczyn serdecznych, czy chociażby zwyczajnie miłych. To chyba jedyny sprawdzony stereotyp o nas. W sumie jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę. A o czym ja to… A tak! No, więc, z racji, że nie ma tu żadnych… hmmm… przyjacielskich dziewczyn, pomyślałam, że może ty mogłabyś zostać moją przyjaciółką. Taką prawdziwą. Taką, z którą będziesz mogła się dzielić szczęściem i smutkami jak wrócisz do naszego świata. – Cieszy mnie fakt, że dziewczyna jest szczera, choć jej bezpośredniość też potrafi przerazić. - Ooou, jakie to cudowne niczym zaginiona księżniczka, która powraca do swojego królestwa. Do swojej bajki… - Powiedziała i zatonęła w swoich marzeniach. Przyznam, że dziewczyna od razu trafiła w dziesiątkę. Zainteresowała mnie swoją osobą i zaciekawiła swoim charakterem. Ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się ją poznać. A ja już na pewno tego chciałam. – Ej, a może poprosimy chłopaków i się tam wybierzemy, co? Tylko nie teraz! –Krzyknęła. – Przecież musimy Ci wszystko wyjaśnić, opowiedzieć wszystko, wybrać jakieś śliczne ubrania, uczesać się… O tak! Zdecydowanie mamy przed sobą jeszcze dużo do zrobienia. Ale warto. Do kogo ja mówię?! Ty jesteś księżniczką. Moją panią… Jak mam do Ciebie mówić…? Wasza wysokość….?
    - Hahah… schlebiasz mi, naprawdę, ale nie musisz się tym martwić nie różnimy się zbytnio wiekowo, a ja nie uważam się za kogoś wyższej rangi. Jestem zwykłą dziewczyną.
    - Oj kochaniutka… zdziwię cię. Jestem od ciebie starsza o jakieś 200 lat? No chyba jakoś tak. Kto by to liczył? Hihihih… Pewnie już zauważyłaś, że nie owijam w bawełnę. Jasno wyrażam swoje zamiary i mówię, co myślę. A to wszystko, dlatego że mając tyle lat za sobą, nauczyłam się, że tylko tak można przetrwać. No, przecież szczerość to nie chamstwo. – Więcej nie potrafiłam zrozumieć. Jej słowa się zlewały i powstawał nic nieznaczący bełkot. Jej twarz zaczęła się rozmywać, a krucha oraz zdecydowanie za koścista sylwetka zlała się z ciemnym tłem nocy. Z całego tego wręcz czarnego obrazu odbijała się jedynie jej chorobliwie jasna cera. Lecz z czasem i ona zaczęła znikać. Wiedziałam, że już ranek. Powoli się budziłam.
   Otworzyłam oczy. Ledwo wyczołgałam się spod koca. Miałam wrażenie, że boli mnie chyba każda część mojego drobnego i potłuczonego, po wczorajszym wieczorze, ciała. Czułam się jakbym zasnęła i spędziła całą noc, śpiąc na drewnianych kołkach. Podeszłam do swojej lekko zakurzonej toaletki. W odbiciu lustrzanym zobaczyłam dziewczynę z worami pod oczami i szopą włosów nie do ogarnięcia. Czy to nadal byłam ja? Zastawiałam się czy to możliwe, żebym przyjęła czyjąś postać, weszła w skórę obcej osoby i żyła jej życiem – normalnym życiem.
   Udałam się w kierunku szafy, kiedy zauważyłam zwinięty kawałek papieru, leżący w rogu pokoju. Podeszłam po niego i powoli rozwinęłam, zwracając uwagę, na to by nie podrzeć tego, co jest tam zawarte.
   „ Hej kochana. Mam nadzieję, że się wyspałaś. Razem, z Liamem i Niallem, zamierzamy zabrać Cię dzisiaj w pewną podróż. Nie będzie to jakaś długa wycieczka, po prostu chcemy Ci pokazać nasze ulubione miejsca w okolicy. Przy okazji będziemy mogli porozmawiać na temat, który z pewnością Cię zaciekawi.
xoxo
Twój Louis

P.S. W telefonie masz mój numer, wiem, że Ci się przyda. L.T. „
   Po przeczytaniu wiadomości uśmiech sam wkradł mi się na usta. A w myślach wciąż powtarzały mi się dwa słowa. Twój Louis… Czy to możliwe, że on czuje do mnie to samo? Nie. Na pewno mi się zdaje, w końcu on jest chłopakiem, który wprost mówi to, co czuje.
   Chyba jeszcze nigdy nie wyszarpałam tylu włosów rozczesując je. Następnym razem będę musiała lepiej zaopiekować się swoją fryzurą. No o ile będzie ‘następny raz’. Na szczotce zostało kilka kołtunów i to dużych. Zdecydowanie muszę dziś ją wyczyścić.
   Gdy miałam się już do tego zabierać, telefon, leżący na stoliku nocnym obok łóżka, zawibrował, oznajmując, że dostałam nową wiadomość. Podeszłam do urządzenia sprawdziłam, kto napisał. Było to od kogoś, kogo miałam zapisanego, jako ‘mój’. Nie musiałam długo się zastanawiać, kto to. To przecież wiadome – Louis. Napisał, aby dowiedzieć się, czy zgadzam się na wyjście z nimi. Odpowiedziałam mu jedynie, że nie mam nic ciekawszego do zrobienia, więc jest to dużo lepszą alternatywą niż siedzenie i odkładanie tłuszczyku. Nie czekałam długo na jego reakcję. Miał bardzo pogodny nastrój, bo zaczął się nabijać, że kochanego ciałka nigdy za wiele i że może odwoła spotkanie z chłopakami. Po chwili doszliśmy do porozumienia i o godzinie szesnastej, mieli się zjawić pod moim domem. Przecież, nie wypada, by dama zaprzątała sobie myśli miejscem spotkania, ma na głowie ważniejsze sprawy. Takie jak na przykład przygotowanie się do wyjścia.
   Zeszłam do kuchni, żeby zrobić sobie coś do zjedzenia, Oczywiście młody zostawił po swoim śniadaniu ogromny bałagan. W zlewie stała wieża, ułożona z brudnych naczyń, na stole leżały przewrócone płatki śniadaniowe, a obok znajdowała się butelka z mlekiem. Postanowiłam, że nie będę robić jeszcze większego bałaganu, więc podeszłam do szafki kuchennej i wyjęłam z niej miskę i łyżkę dla siebie. No. Dobra, przyznaję się. Nie tylko, dlatego, że nie chcę tego później sprzątać, ale także, dlatego, że, widząc to wszystko, nabrałam ochotę na takie jedzonka z rana. Nalałam sobie mleka, wrzuciłam płatki do miśki. Zajadałam aż mi się uszy częstym jakby to powiedziała moja mama. Zawsze lubiła takie powiedzonka. Ja nie miałam innego wyjścia i musiałam je wysłuchiwać. W końcu sama również zaczęłam ich używać.
   Po posiłku posprzątałam wszystko i ruszyłam do swojego pokoju. Kilka następnych godzin spędziłam n czytaniu książki. Kiedy zegar wybijał już czternastą trzydzieści, ledwo powstrzymałam się, by nie krzyknąć. Zostało jeszcze tylko półtorej godziny, a ja nie wiem nawet, w co się ubrać. Przeszukałam całą szafę. Wybrałam zwyczajny zestaw, składający się z czerwonych trampek, czarnych rurek i białego T-shirtu w poziome, cieniutkie paseczki w różnych kolorach. Zrobiłam lekki makijaż. Pociągnęłam rzęsy tuszem a na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk. Włosy spięłam w wysoki ogon. Kilka pasemek wysunęło mi się spod gumki okalając teraz moją twarz. W momencie, gdy skończyłam poprawiać i układać niesforną grzywkę, usłyszałam dzwonek do drzwi.

   Zbiegłam do holu, prawie nie spadając nie schodów. Otwarłam drzwi i ujrzałam trzy pary oczu, które mnie obserwowały oraz trzy szerokie i szczerze uśmiechy. Już wiedziałam, że będzie to udany dzień.


"Nie ma innego miejsca, gdzie chciałbym być
Niż to tutaj z tobą dziś
Gdybyśmy leżeli na ziemi, objąłbym Cię
I moglibyśmy zostać tu dziś w nocy
Bo jest tyle rzeczy jakie chcę Ci powiedzieć
Chcę powiedzieć..." ~Stole my heart

Uwaga uwaga, jako że rozpoczął się rok szkolny, a ja kończę gimnazjum, muszę się skupić na nauce. W końcu przede mną egzaminy >.< brrrr... W każdym razie nie zamierzam zawiesić bloga. Piszę to dlatego, żebyście nie zdziwili się długością rozdziałów. Przez jakiś czas mogą one być krótsze. 
Kocham was <3

1 komentarz: