piątek, 25 marca 2016

Rozdział 10



   Z każdym krokiem pochłaniała nas coraz gęstsza mgła. Tłusty bit rozbrzmiewał głośno, wypełniając najmniejszy zakamarek sal. Liam aż do wejścia do klubu na obrzeżach miasta nie zdradził nam, czego powinniśmy się spodziewać. Szczerze mówiąc byłam w głębokim szoku, kiedy zobaczyłam, co to za miejsce. Już od samego początku było można poczuć cudowną magię, jaka tam panowała. Impreza obejmowała cały budynek, który kiedyś zapewne służył jako sklep. Duża hala została podzielona na kilka mniejszych, a w każdej z nich można było wtopić się w zupełnie inny klimat. Przy samym wejściu była szatnia, która o tej porze roku stała nie potrzebna, ale zimą musi wypełniać ją ogrom ubrań. Pierwsza z sal była typowym klubem. DJ rozgrzewał parkiet, w rogu znajdował się bar, a na środku tańczyło około czterdziestu ludzi. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to nie tylko ludzie. Bawiły się tam również kobiety, o zielonkawej skórze, kilka wampirów oraz dwóch mężczyzn w dziwnych niemodnych ciuchach, które świeciły własnym magicznym światłem. Druga sala była dosyć dziwnie udekorowana. Z sufitu zwisały piękne zasłony, tworząc coś na wzór labiryntu. W różnych częściach pomieszczenia stały posągi, a w ślepych zaułkach zauważyłam kilka osób, leżących i spoglądających w górę. Gdy powiodłam wzrokiem w tamtą stronę zauważyłam, że wszędzie były oszklone otwory, przez które pięknie było widać nocne niebo z milionami gwiazd. Sama miałam ogromną ochotę się tak położyć i zapomnieć o wszystkim, lecz Liam prowadził nas dalej. Kolejna hala była z obniżoną podłogą. Wchodząc tam, poproszono nas abyśmy zdjęli buty i poszli dalej niosąc je w dłoniach. Troszkę się zdziwiliśmy, ale posłusznie zdjęliśmy obuwie. Szliśmy w wodzie, sięgającej nam do kostek. Tu znów były korytarze, ale tym razem tworzyły je ogromne lustra. Czułam się dosyć dziwnie. Gdzie nie spojrzałam widziałam swoje odbicie, nawet kiedy opuściłam głowę ujrzałam siebie w tafli wody. Na samym końcu znajdowała się szara ściana z kilkoma drzwiami.
   - Poczekajcie chwilkę, muszę coś sprawdzić. – Oznajmił Li, po czym zaglądał za każde z nich. Po chwili odwrócił się i z uśmiechem na ustach powiedział. – No to znalazłem, możemy wejść.
   Otwarł szeroko drzwi i wpuścił nas do środka. Ja weszłam pierwsza. Cały pokój był pomalowany na zielono. Większość miejsca zajmowały rośliny. W rogach rosły w doniczkach drzewka ozdobne, wokół nich porozstawiane zostały ogromne donice z krzaczkami truskawek i malin. Wolną przestrzeń wypełniał mały stolik i kilka hamaków. Stanęliśmy jak wryci. Jedynie Liam ze stoickim spokojem rozłożył się na jednym z hamaków i rozbawiony patrzał na nasze miny. 
   - Zamierzacie tak bezczynnie stać i gapić się na wszystko z rozdziawioną gębą czy jednak usiądziecie i pogadamy? – Zaśmiał się.
   - Em…, co? A, tak jasne! – Wyjąkał Lou, siadając na hamaku obok. Ja jakbym wyjęta z jakiegoś snu dosiadłam się do niego. Wampirek nadal stał i spoglądał na wszystko z szeroko otwartymi oczami.
   - Ja się, do cholery, pytam: Skąd Ty znasz takie zarąbiste miejsce?! – Wykrzyknął.
   - A no bywa się tu i tam. Poznaje się dosyć… egh… ciekawych ludzi, którzy są tutaj stałymi klientami. No powiedzcie, że zaskoczyłem!
   - No powiem Ci stary, że nie spodziewałem się takiej miejscówy – Wtrącił brunet. – To, co zamierzamy teraz zrobić? – Zapytał, ale nie doczekał się odpowiedzi, bo przyjaciel sięgnął do stolika i podniósł telefon, którego wcześniej chyba żaden z nas nie zauważył.
   - No witam Zayni! No jak to, kto mówi?! Liaś… No przepraszaj, przepraszaj, należy się. Poproszę to co zwykle, ale cztery razy. Poczekaj moment. Louis prowadzisz?
   - No raczej… jakoś musimy wrócić, prawda? – Odpowiedział niezbyt przekonany czy to ma jakieś znaczenie.
   - No Zayni już jestem. To poproszę cztery razy, dwa normalne, jeden bez procentów i jeden – opcja dla krwioplicy.
   - Czy to było o mnie?! Wypraszam sobie! Jeszcze raz mnie tak nazwij to pożałujesz, że się urodziłeś! Gwarantuje Ci to! – Niall nie krył oburzenia. – Eh krwioplica! Powiedział, pożal się Boże, wilczek.
   Liam nie zwracając uwagi na to, co się wydarzyło, podziękował nijakiemu Zaynowi i odłożył słuchawkę. Po kilku minutach do pomieszczenia weszła kelnerka z napojami. Szybko podała każdemu szklankę i wyszła. Porozmawialiśmy jeszcze przez chwile. Na koniec Lou oznajmił, że chłopcy mają jeszcze dwie godzinki, żeby się zabawić, a on mnie porywa na ostatni punkt wycieczki. Z początku blondynek trochę marudził, ale odpuścił uściskał mnie i ruszył na parkiet.
   - Chyba będę musiał go później wciągać do samochodu, bo sam na nogach nie ustoi. – Wyszeptał mi do ucha brunet. Zachichotałam, bardziej przez to, że już sobie wyobraziłam tą sytuację niż ze słów chłopaka. – Ej, nie śmiej się! Jak nie będę umiał, to będziesz musiała mi pomóc. – Dopowiedział, żartobliwym tonem.
  
***

   Kiedy siedzieliśmy już w aucie, Louis wyjął czarną chustę i nic nie tłumacząc zawiązał mi ją na głowie, zakrywając oczy. Jechaliśmy jakieś piętnaście minut.
   - Teraz będziesz musiała mi okazać swoje zaufanie. Musimy przeskoczyć przez coś, a Ty z nic nie widząc, nie dasz rady. Nie żebym w ciebie wątpił, ale no.. – Zaczął się tłumaczyć, wyraźnie zestresowany.
   - No dobra, dobra, rób, co musisz. – Zaśmiałam się. W końcu ktoś musiał to zakończyć.
   Poczułam, jak bierze mnie na ręce. Kolejny raz zwróciłam uwagę na jego zwinne ruchy. Postawił mnie na ziemi kilka metrów dalej, nawet nie poczułam, żeby coś przeskakiwał. Powoli zdjął mi chustę. Nie mogłam uwierzyć w to gdzie się znajdujemy. Do teraz nie mam pojęcia, jak on to zorganizował. Wszystko to graniczyło z cudem…


"Myślałem o nocy i niebezpiecznych podstępach
Ludzie grają w oczach niewinnych
Ja mogę łamać dużo serc
z dymem i lustrami, znikać tuż przed nimi" ~Illusion

______________________________________________________________________________
 Witam wszystkich :) Wreszcie dodałam kolejny rozdział. Bardzo was przepraszam, że musicie tak długo czekać, ale aktualnie mam masę rzeczy na głowie. Zaczynając od tradycyjnych spraw (czytaj szkoła) po sprawy osobiste. 

Życzę wam wesołych świąt, wielu prezentów, spełnienia marzeń i wesołego jajka :* Spędźcie te święta najlepiej jak potraficie.

3 komentarze:

  1. ❤ Jak zawsze super. Czekam na kolejny rozdział ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :) Zostałaś nominowana do bloga miesiąca. Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://spis1d.blogspot.com/
    Pozdrawiamy, S1D :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ou dziękuję bardzo :D nie spodziewałam się, że mogę w ogóle o tym marzyć :) cieszę się, że komuś podoba się to co piszę

      Usuń