Poczułam, jak bierze mnie na ręce. Kolejny raz zwróciłam uwagę na jego zwinne ruchy. Postawił mnie na ziemi kilka metrów dalej, nawet nie poczułam, żeby coś przeskakiwał. Powoli zdjął mi chustę. Nie mogłam uwierzyć w to gdzie się znajdujemy. Do teraz nie mam pojęcia, jak on to zorganizował. Wszystko to graniczyło z cudem…
I znów pocierałam
oczy wierzchem dłoni. Znajdowaliśmy się w centrum ogromnego stadionu – Camp
Nou. Mimo, że od wielu lat miałam to miejsce niedaleko, byłam tu jedynie raz na
wycieczce szkolnej. W sumie nic dziwnego skoro bilety na wejście nie są najtańsze… Z
jednej strony szkoda byłoby mi pieniędzy a z drugiej wszystko, co najciekawsze
jest przecież zabronione. No właśnie! Między innymi zabronione jest wejście na
murawę, a my staliśmy jak gdyby nigdy nic na samym jej środku. Przypuszczam, że
chłopak ma tutaj jakiegoś dobrego znajomego, choć bardziej prawdopodobne jest
to, że byliśmy tam nielegalnie. No cóż! Bez ryzyka nie ma zabawy. Najbardziej
zaciekawił mnie jednak fakt, że Louis przygotował nam piknik. Duży koc w
czerwono-białą kratę przytrzymywały w trzech rogach średniej wielkości
kamienie, natomiast czwarty zakrywał kosz z przekąskami. Wokół naszej nowej
„miejscówki” co kawałek znajdowała się świeczka. Typowy obrazek z tanich
romansideł. Jedynym elementem, który nie pasował do tego wszystkiego byliśmy
my. Lou – chłopak z innego świata i ja, dziewczyna o przeciętnym wyglądzie.
- I jak, podoba
się? – Zapytał nastolatek, wybudzając mnie z ogromnego szoku.
- No… -
Przeciągałam. - No raczej! Jak ty to… wiesz… jak ty zdołałeś – Nie wiem, czy to
nadal z szoku, czy to z innego powodu, ale zaczęłam się jąkać.
- Wierz mi, to nie
było takie łatwe, jak mi się zdawało. Hah, ale dobrze mieć taką watache, jak
Niall i Liam. Ci dwaj zdziałają razem cuda. Siadaj, chętnie opowiem całą tą
pokręconą historię.
Spędziliśmy półtorej
godziny, opowiadając sobie żarty, zajadając jedzenie przygotowane przez bruneta
(choć przyznam, że nie spodziewałam się, iż z niego taki dobry kucharz) i
przytulając się. W końcu Louis stwierdził, że jeżeli zaraz się nie ruszymy to
przybędzie nam dobrych kilka kilogramów. Wstał i znowu mnie zaskoczył. Pokazał
mi piłkę do nogi.
- O, nie! Ja nie
gram! – Zaśmiałam się, a on zrobił tę swoją minę małego dziecka, któremu nie
pozwolono na zakup wymarzonej zabawki.
- Nie mów, że nigdy
nie chciałaś zagrać na tym stadionie.
- No wiesz może to
marzenie większości chłopaków, ale mi jakoś nie przyszło to nigdy do głowy.
Hahahah, a tak poza tym ja nie umiem grać w nogę.
- To cię nauczę. –
Miałam wrażenie, że to, co powiem i tak nie zmieni jego podejścia. Przewróciłam
oczami, po czym wstałam, kierując się w jego stronę. Lou jak zwykle wyszczerzył
się przytulił mnie najmocniej, jak umiał.
Wiecie? W życiu nie spodziewałam się, że
polubię piłkę nożną. Śmiało mogę powiedzieć: „Ten chłopak działa cuda!”
Po mojej wygranej, tak, MOJEJ, mój przeciwnik
się obraził. Uznał, że jedyne, czym mogę go przeprosić to buziak. Co mi
pozostało poza zgodzeniem się? Przyznam, mój chłopak, cudownie całuje!
Kiedy wracaliśmy do
domu, zapadła między nami niezręczna cisza, którą przerwał on. Nie był to
jednak przyjazny ton, z jakim odzywał się do mnie przez cały wieczór. Byłam
przekonana, że musiał długo myśleć nad tym, czy zacząć ten temat.
- Amy, pamiętasz
może jak się poznaliśmy?
- No trudno to
zapomnieć. A dlaczego pytasz? - Zapytałam zdezorientowana. Myślałam, że zapyta o coś między nami, o przyszłość, a nie o przeszłość. Czyżby to była cisza przed burzą?
- No, bo mam do ciebie pewną sprawę i chcę żebyś to przemyślała. – Powiedział niepewnie. - Pamiętasz ten naszyjnik?
- No, bo mam do ciebie pewną sprawę i chcę żebyś to przemyślała. – Powiedział niepewnie. - Pamiętasz ten naszyjnik?
- Który? - Mój mózg działał dziś na wolniejszych obrotach.
- Ten, który
najpierw pokazała ci mama, a potem dostałaś go ode mnie.
- Tak, pamiętam.
Mam go cały czas przy łóżku.
- A pamiętasz, co
powiedziała ci wtedy w śnie mama?
- Lou, proszę cię
przejdź do rzeczy. – Odpowiedziałam już lekko zirytowana.
- Amy, proszę cię… Spotkajmy się jeszcze raz,
weź go i… - W tym momencie ujrzałam w jego pięknych oczach nadzieję i coś
jeszcze. Coś, czego na pewno się nie spodziewałam – strach. – … i chodź ze mną
tam. Do mojego domu, świata. – Kolejna chwila przerwy. – Do naszego świata,
Amy.
Zaskoczył mnie swoimi słowami. W mojej głowie
zaczęła się wojna. Byłam rozdarta pomiędzy dwoma różnymi stronami. Jeden głos
mi mówił, że nie powinnam, że to, co zawsze uważałam za swój świat, jest tutaj.
To tu się wychowałam. Znam wszystko, a tam? Tam będę musiała na nowo poznawać.
A drugi? Wciąż powtarzał jak mantrę, jak modlitwę. Będziesz szczęśliwa,
będziesz z mamą, będziesz z NIM na zawsze… na zawsze…
- Amy, powiedz coś.
– Słodki i niepewny głos Louisa wyrwał mnie z zamyślenia. – Dobrze wiesz, że to
tam jest nasze miejsce. Powiedz, też to czujesz?
- Lou,
ja nie… nie wiem. Nie znam tego miejsca. Przepraszam, ale mam mętlik w głowie.
-
Zastanów się, musimy się tam dostać. Jestem pewien, że chcesz tam być i że
marzysz, żeby spotkać mamę. Pragniesz się do niej przytulić i chcesz uciec od
tego świata. Doskonale to czujesz, wiem to.
- Przestań! – Wykrzyknęłam. – Nie wiesz, co
czuję ani czego chcę. – Rozumiem, że on tego chce, ale ja nie jestem tego taka
pewna. – Nie jesteś mną. – Dodałam ciszej, a po policzku spłynęła mi pojedyncza
łza. W jednym miał rację. Marzę o tym, żeby się wtulić w mamę, zatopić w jej
uścisku i zostać tam już na wieki.
- Przepraszam, nie chciałem. – Wyszeptał chłopak.
Zbliżył dłoń do mojej i chciał ją dotknąć, lecz ja się odsunęłam. – Ok,
rozumiem. – Powiedział smutno.
- Louis, nie. To ja
przepraszam. Za ostro zareagowałam, ale daj mi trochę czasu, dobrze? Kilka dni.
Potem powiem ci, co zdecydowałam. A do tego czasu dajmy sobie spokój. Muszę to
poważnie przemyśleć. Sama! - Brunet delikatnie skinął głową. Zrozumiał. – Teraz
odprowadź mnie już do domu.
"Pewnego dnia, zobaczysz rzeczy, które widzę ja.
Będziesz chciała powietrza, którym oddycham.
Już nigdy mnie nie opuścisz." ~Clouds
--------------------------------
Będziesz chciała powietrza, którym oddycham.
Już nigdy mnie nie opuścisz." ~Clouds
--------------------------------
Przepraszam za aż takie opóźnienie i za tak krótki rozdział, ale przeżyłam ogromną stratę! Zaginął mój pendrive z wszystkimi rozdziałami! :'(